......................... Życiostyl | Zanim umrę | Projekty | Sprzęt | Słomianka 2.0 | Podróże

11/03/2014

Projekt #5: rękojeść noża

Kolejny projekt w nożowych klimatach. Tym razem wyszło o niebo lepiej. Wiem, ostatni mój wyczyn okazał się totalną porażką ale jak już wspomniałem nauka nie poszła w las.

Tym razem też zgłębiam tajniki oprawiania noży, jednak ten projekt różni się tym że jest to oprawianie głowni typu hidden tang, tzn. nożyk jest "zatopiony" w rękojeść.

Z całą robotą można się uwinąć w jeden, max dwa dni. I tak też było w moim przypadku. To że zabierałem się do tego projektu gdzieś ze dwa miesiące to już inna sprawa. Drewienko które użyłem to mahoń. Obrabia się je cudownie, a sam wygląd wypolerowanej i naoliwionej rękojeści do tej pory mnie zachwyca.

Historyjka zaczyna się od zakupu zwykłego noża Mora Craftline, który przed zakupem już był skazany na oprawcę. Noże od Mora of Sweden to najlepsze noże na początek rozpoczęcia swojej przygody z ostrymi krawędziami. Świetne jakościowo klingi długo trzymają ostrość, do każdego nożyka jest dodawana plastykowa pochewka która bardzo dobrze trzyma nóż. No i przede wszystkim są tanie!

Prócz wspomnianego modelu posiadam jeszcze More Companion - kawał solidnej węglowej blachy, ostrej jak wszyscy diabli.

W międzyczasie dokupiłem na forum knives.pl kawałek klocka mahoniowego na rękojeść, potem kilka arkuszy papieru ściernego różnych gradacji, pręta nagwintowanego, a potem zabrałem się do roboty.

Pręt i dwa kawałki drewnianej listwy służą do wykonania specjalistycznego narzędzia. Niestety opisanie tak bardzo złożonej konstrukcji nie będzie należała do najłatwiejszych, a tym bardziej do jej zrozumienia, więc wrzucam tylko fotkę.

Po skompletowaniu wszystkich niezbędnych przyborów nadeszła walka z materią. Nóż oskórowałem ze starej plastykowej rękojeści. Użyłem najpierw do tego brzeszczota a potem płaskiego śrubokręta.



Potem przymierzyłem do klocka głownię, wyrysowałem i wywierciłem otwór w który wlałem żywicę epoksydową, a na koniec osadziłem ostrze w środku.



Potem to już tylko szlif. Najpierw z grubsza raszplą, potem drobniejszym pilnikiem, a w końcu gładzenie papierem ściernym o różnych gradacjach.


Ostatecznie oprawa wygląda super. Rękojeść muśnięta olejem lnianym wydobyła z mahoniu piękną fakturę. Teraz pozostało go zamoczyć w oleju na dwa tygodnie a potem dać wyschnąć.

Jedyna rzecz jaka mi tu nie gra to brak jelca. Następnym razem wydłubie coś ozdobnego, a tym czasem pozostaje mi zamówić kawałek skóry i dorobić do tego nożyka jakąś ładną pochewkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz