......................... Życiostyl | Zanim umrę | Projekty | Sprzęt | Słomianka 2.0 | Podróże

8/18/2014

Wiślana Trasa Rowerowa: etap 1 - fotorelacja



Pierwszy etap Wiślanej Trasy Rowerowej pokonywałem sam. Jak widać na większości zdjęć jest tylko mój objuczony rower i obiekt z którym musiałem się w jakiś sposób sfotografować.

DZIEŃ 1


Podróż rozpocząłem przejeżdżając trasę z Połańca poprzez Baranów Sandomierski, Tarnobrzeg, Sandomierz, Dwikozy, Zawichost, Annopol, do Kazimierza Dolnego.



W tym dniu zaliczyłem 7 obiektów.
Baranów Sandomierski - Zamek


Tarnobrzeg: Kościół NMP
Sandomierz: Muzeum Diecezjalne w tzw. Domu Długosza
Zawichost - Kościół św. Jana Chrzciciela
Most na rz. Wiśle przed Annopolem
Annopol: kościół parafialny
Piotrawin - Kościół pod wezwaniem św. Stanisława
W piotrawińskim kościele odbywał się występ pani wiolonczelistki, która bardzo przyjemnie grała mi do obiadu.
Ciekawie przedstawiony kirkut w Kazimierzu Dolnym. Cała ściana była wyłożona macewami.
Koniec pierwszego dnia. 150 km w nogach. Zasłużony odpoczynek pod namiotem. Nocleg na polu namiotowym w Kazimierzu Dolnym.

DZIEŃ 2

 Dzień przywitał mnie wspaniałą pogodą. Słońce już zaczęło przypiekać, więc nie było nawet nad czym się zastanawiać, tylko zjeść śniadanie, spakować się i jechać dalej.



Kazimierz Dolny – Muzeum Sztuki Złotniczej
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa Państwowy Instytut Badawczy w Puławach. Siedziba Instytutu zajmuje przepiękny pałac Książąt Czartoryskich.
Wieża ciśnień w Puławach
Muzeum rowerów w Gołębiu. Tam trzeba być!
Jeden z ciekawszych eksponatów muzealnych.



Pan Józef pokazuje najciekawsze konstrukcje rowerowe. Większa część tych jednośladów jest jego konstrukcji.
A ten nawet występował w jednym z filmów dla młodszej widowni!
Przy muzeum rowerów znajduje się muzeum pijaństwa, ale tam mają wstęp już tylko osoby posiadające co najmniej 18 wiosen na karku ;)
Brama Lubelska w Dęblinie
Zespół pałacowo parkowy w Kozienicach. Aktualnie zajmowany przez UMiG. Mają rozmach...
80 km. Upał i do tego jeszcze te antybiotyki nie pozwoliły mi kręcić dalej. Rozbiłem się w kozienickim parku rekreacyjnym. Super miejsce, eleganckie sanitariaty, mnóstwo ludzi pływających w pobliskim zbiorniku wodnym.

DZIEŃ 3




W tym dniu czekał na mnie obiad u mojego serdecznego kolegi w Warszawie. Nie oglądając się za siebie ruszyłem czym prędzej na spotkanie Sebastianowi.
Przed sobą miałem ponad 100 km drogi przy czym 5 obiektów do zaliczenia.

Świerże Górne – Elektrownia
Magnuszew – kościół św. Jana Chrzciciela
Armato-haubica w Magnuszewie - pamiątka po walkach o przyczółek warecko-magnuszewski w 1944
Mniszew - skansen
Mniszew - skansen
Mniszew - skansen
Mniszew - skansen
Mniszew - skansen
Mniszew - skansen
Mniszew - skansen
Czersk - Zamek
Czersk - Zamek
Konstancin Jeziorna – Centrum Handlowe „Stara Papiernia”
Konstancin Jeziorna - tężnia w parku zdrojowym


DZIEŃ 4




Ten dzień przeznaczyłem na objazdową wycieczkę po stolicy. Ze względu na wygodę jaką miałem u Zmory pozwoliłem sobie na jednodniowy odpoczynek powiązany ze zwiedzaniem głównych atrakcji Warszawy. Od zawsze chciałem zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego i dzięki niemu udało mi się spełnić to marzenie. Tam po prostu trzeba być. Pewnie piszę to jako ostatni wieśniak który nie był w tak oczywistym miejscu, a jednak sporo jest takich ludzi jak ja co nigdy tam nie byli. Na drugi ogień poszedł pałac w Wilanowie, oraz Zamek Królewski. Niestety jak na złość rozładował mi się aparat i porobiłem tylko kilka fotek. A szkoda, bo miejsca w których byłem zasługiwały na obfotografowanie z każdej strony.

Muzeum Powstania Warszawskiego
Pałac w Wilanowie
Znienawidzony przed sporą część mieszkańców Warszawy - Pałac Kultury i Nauki

DZIEŃ 5

Powrót do rzeczywistości rozpocząłem od pysznego śniadania i udałem się w swoją rowerową podróż ku północy. Trasa liczyła sobie ok 110 km i biegła głównie przez drogi o sporym natężeniu ruchu. Na szczęście nic nikomu się nie stało, a pod koniec dnia zdecydowałem się rozbić na dziko. Namiot postawiłem praktycznie na samym brzegu Wisły pośród piachu i kęp wierzb. Z całej wyprawy akurat to wspomnienie jest najbardziej żywe. I chyba tak zostanie. Mój pierwszy dziki biwak, pierwsza noc spędzona w samotności, gdzieś na końcu świata w szuwarach ostatniej dzikiej rzeki w europie.




Pomnik obrońców Modlina
Twierdza Modlin
Brama Ostrołęcka w Modlinie
Kościół romański Zwiastowania Najświętszej Marii Panny w Czerwińsku nad Wisłą
Wyszogród - Kościół św. Trójcy
Muzeum Wisły w Wyszogrodzie
Na dziko najlepiej. Gdzieś nad Wisłą niedaleko Kępy Polskiej.

DZIEŃ 6

Kolejny dzień z idealną pogodą do jazdy. Jak na razie nie było nawet chmurki na niebie. Kolejny dzień drogi w przypiekającym z lekka skórę słońcem. Po pobudce zorganizowanej przez ptactwo zamieszkujące okoliczne drzewa postanowiłem orzeźwić się poprzez pływanie przy linii brzegowej Wisły. Chłodna woda od razu zaostrzyła mi apetyt i zaraz po śniadaniu spakowałem swój domek na rower i wyruszyłem dalej przed siebie w stronę Ciechocinka.





Płock - Katedra
Rokicie - kościół Romański
Włocławek - Katedra Najświętszej Marii Panny
Hotel i restauracja Garage we Włocławku. Niestety nie byłem w środku ale sądząc po zdjęciach z internetu miejsce warte odwiedzenia na przynajmniej jednego głębszego.
Nieszawa - Muzeum Noakoweskiego
Tężnia w Ciechocinku
Inna tężnia, ten sam Ciechocinek
 DZIEŃ 7

Mój przedostatni odcinek Wiślanej Trasy Rowerowej ciągną się od Ciechocinka do Świecia. Po drodze zaliczyłem piękny widok na Toruń! Zawsze gdy tylko widziałem jakieś zajawki związane z tym miejscem pojawiała się taka dosyć charakterystyczna panorama na Toruń nad Wisłą. I wreszcie nadszedł ten dzień w którym ją zobaczyłem. Swoją drogą piękne miasto i naprawdę żałuję że nie dało się zostać tam dłużej. Przynajmniej kupiłem pierniki na które musiałem czekać dobre 30 minut bo akurat tyle byłem przed otwarciem sklepu. Tradycyjne wypieki jadłem przez całą drogę :)


O tym właśnie pisałem. Toruń.
To chyba pierwsze zdjęcie na którym się pojawiłem, w dodatku z buracką opalenizną :)
Pałac w Ostromecku
Fordon - Kościół parafialny św. Mikołaja

DZIEŃ 8

Ten dzień źle się zaczął, i to do słownie, ponieważ gdzieś po dwunastej w nocy zaczęła się burza. Najpierw gdzieś grzmiało w oddali i myślałem że mnie ominie ten deszcz ale w końcu dotarł nad zamek w Świeciu. Niestety mam złe wspomnienia z ulewami w momencie gdy przebywam pod namiotem, ponieważ miałem już taką niemiłą sytuację kiedy to z powodu zalania namiotu musiałem wracać z wyprawy po Bieszczadach dwa dni wcześniej niż było to przewidziane. Ale wówczas raczkowałem w klimatach turystycznych więc sam sobie byłem winny wybierając namiot za 40 zł z Tesco. Nie żebym coś miał do namiotów z tej półki cenowej, bo nocowałem pod nim na kilku fajnych wyprawach, ale jeśli się chce usnąć w namiocie podczas deszczu to lepiej wydać trochę pieniędzy i kupić coś lepszego. Chyba że komuś odpowiada rozkładanie naprędce folii malarskiej nad namiotem gdy zaczyna kapać z chmur. No nic, tak jak już wspomniałem dzień kiepsko się zaczął ale namiot przetrwał tą nawałnicę jaka przeszła nad Świeciem. W drodze do Gdańska zaliczyłem 7 obiektów związanych z trasą WTR. Niestety nie mogłem zwiedzić zamku w Gniewie i Kwidzynie ze względu na czas jak i na to że byłem sam, i to że rzadko ochrona chce pilnować rowerów z bagażami. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Pogoda wytrzymała prawie do samego Tczewa, przed którym zlało mnie do suchej nitki. Jadąc pustą drogą, nigdzie nie dało się schować, a gdy już dojechałem do przystanku autobusowego to już nawet się nie opłacało zwalniać tempa. I oto w taki sposób cały zlany i przemarznięty dojechałem do Tczewa, gdzie wsiadłem w kolejkę i pojechałem do Gdańska, do mojej babci. Na drugi dzień wybrałem się na objazd po Trójmieście, a na trzeci na Hel. Zawsze chciałem przejechać się po Helu na rowerze. Szczególnie na półwyspie polecam wybrać się na Górę Szwedów - całe 19 m.n.p.m. :) na której znajduje się opuszczona i niszczejąca już latarnia morska z której widok rozciąga się na bezkres wody i zieleni.



Grudziądz - muzeum
Nebrowo Wielkie - kościół
Kwidzyn - Zamek
Gniew - Zamek
Bazylika katedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Pelplinie
Tczew - Muzeum Wisły
Fontanna Neptuna w Gdańsku
Pomnik poległych stoczniowców w 1970 - Gdańsk
Gdańsk - twierdza wisłoujście
Kazamaty w twierdzy
Westerplatte
Taka jest mniej więcej droga na ujście Wisły do Bałtyku
Śluza Przegalińska
Sopockie molo
Muzeum Obrony Wybrzeża - Hel
Mało kto wie o tej starej, opuszczonej latarni morskiej na wybrzeżu helskim
Widok z latarni na Bałtyk
Widoki z latarni
Na górę wchodzi się po zardzewiałych szczeblach. Coś dla tych co lubią poczuć trochę adrenaliny w żyłach.



Czas na krótkie podsumowanie. Przejechałem około 900 km w 8 dni. Dwie noce spędzone w cywilizowanych warunkach, reszta to kempingowe życie. Jedna przebita dętka. Jedna wielka ulewa. Generalnie bilans zysków i strat wychodzi na duży plus. Co zobaczyłem to moje.

Już wkrótce fotorelacja z drugiego etapu.

Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz